poniedziałek, 29 kwietnia 2013

ROZDZIAŁ 3.


Dochodziła już trzecia w nocy, gdy Axl ze swoimi pijanymi kumplami podchodzili pod Hellhouse. Jakimś udało im się otworzyć drzwi i wejść do środka. Tamtejszy widok kompletnie ich wszystkich zaskoczył. Na kanapie w salonie spał Slash, a na jego kolanach leżała głowa dziewczyny. Cały pokój oświetlała świeczka paląca się powoli, obok stały dwie butelki różnych alkoholi, popielniczka i paczka papierosów. Dość nieoczekiwany widok.
Duff zalany w trupa idąc do siebie potknął się na schodach i jak długi runął na ziemię głośno rżąc ze śmiechu. Wszyscy spojrzeli czy czasem Lilith się nie obudziła. Na szczęście nie, przekręciła się tylko niespokojnie i spała dalej. Hudson, który ma lekki sen zbudził się momentalnie. Ogarnął wszystkich nieprzytomnym wzrokiem i spróbował zanieść dziewczynę do siebie. Spojrzał na Axla myśląc czy w takim stanie zrozumie, że nie chce zrobić jej nic złego tylko zanieść do łóżka by spała dalej. Przechodząc obok śpiącego basisty, który miał głowę na schodku udał się do pokoju dziewczyny i już stamtąd nie wyszedł.
*
Obudziłam się dość wczesnym rankiem. Słońce oświetlało cały pokój dając przyjemne ciepło. Podniosłam głowę chcąc sprawdzić, która godzina – dochodziła ósma rano. Ziewnęłam czując jakieś dłonie obejmujące mnie w pasie. Przez chwilę dopadła mnie myśl, że pobyt u chłopaków to jedynie sen i za chwilę usłyszę wiązankę przekleństw na mój temat z ust Jima. Odwróciłam się powoli i ujrzałam słodko śpiącego Slasha. Wyglądał tak niewinnie i bezbronnie! Jak mały chłopiec zagubiony w wielkim świecie. Delikatnie musnęłam jego policzek wargami, a on wymruczał coś przez sen uśmiechając się słodko. Ostrożnie wyswobodziłam się z jego ramion i wstałam z łóżka. Chwyciłam zawieszoną na fotelu koszulę kudłatego i narzuciłam ją na siebie. Wychodząc z pokoju zamknęłam drzwi dając mu jeszcze trochę pospać, skierowałam się na dół do kuchni. Siedząc przy stole po prostu rozmyślałam.
Tak się cieszę, że znalazłam oparcie w Axlu. Myślałam, że nie będzie chciał mnie widzieć po tylu latach wzajemnej ignorancji. Równie dobrze mógł zrobić mi awanturę, co do niego bardziej pasuje. Cóż, cieszę się że w moim braciszku siedzi jeszcze coś dobrego. Bo gdyby nie pozwolił mi u siebie zostać skończyłabym ze sobą przy najbliższej nadarzającej się okazji.
Postanowiłam zrobić coś pożytecznego mianowicie śniadanie dla zespołu, przecież o suchych pyskach chodzić nie będą. Zaskoczyło mnie to, że w lodówce jest więcej rzeczy niż tylko światło i alkohol. Wyjęłam wszystkie potrzebne składniki do zrobienia naleśników. Przemyłam szybko ekspres do kawy i zaparzyłam nową. Gdy skończyłam swoje zadanie postawiłam na stole talerz z naleśnikami czekoladę, dżem i dzbanek z kawą, porozkładałam talerze oraz kubki. Dla siebie zrobiłam herbatę i stałam przy blacie czekając na wygłodniałe wilki. W międzyczasie przyszedł mi pomysł na dokończenie wiersza.
Pierwsze osoby, które się pojawiły to Steven, Izzy i Duff. Widząc w jakim są stanie sięgnęłam po tabletki przeciwbólowe dając im po dwie. Uśmiechnęli się do mnie z wdzięcznością i spojrzeli na zastawiony stół.
 - To dla nas? – spytał Steven z szokiem na twarzy.
 - Tak głuptasku, chciałam się jakoś odwdzięczyć za mieszkanie tutaj.
Siedli do stołu, a chwilę potem wszedł Axl wiedziony zapachami. Pocałował mnie w policzek na powitanie i przysiadł do chłopaków. Na końcu przyszedł Mulat przyprawiając mnie o rumieńce swoim paradowaniem w samych bokserkach.
 - Dzień dobry Saul. – powiedziałam cicho spoglądając nieśmiało na niego.
 Spojrzał na mnie i podszedł chcąc mnie przytulić.
 - Cześć Dziecinko. – Rudy posłał nam kilka groźnych spojrzeń. – Więc to tu jest moja koszula.
Wymruczał i z tajemniczym uśmiechem na twarzy dosiadł się do reszty. Stałam tak jeszcze chwilę dziwiąc się dlaczego jeszcze nie jedzą.
 - Czekamy na ciebie. – powiedział poważnie Steven, uśmiechnęłam się szeroko bo jego powaga była czymś niezwykle rzadkim. Z chęcią dołączyłam do nich siadając między Slashem, a moim bratem. Naprzeciwko mnie siedział Duff z miną męczennika.
 - Co jest? Główka boli? Trzeba było tyle nie pić wczoraj. – powiedział z żartobliwą troską Hudson, na co basista tylko pokiwał przecząco głową.
 Spojrzałam po wszystkich.
- Smacznego, zapraszać do jedzenia chyba więcej razy już nie muszę.
Każdy zabrał się do konsumowania tego co zrobiłam, ja zostałam przy herbacie. To był miły dla oka widok jak jedzą z apetytem. Ciekawe kiedy jedli ostatnio coś ciepłego.
 - Ej Slash, ponoć w tym łóżku się nie wysypiałeś. – powiedział niewyraźnie Steven, bo miał całe usta zapełnione naleśnikiem.
 - Ty też byś dobrze spał, gdybyś miał taką przytulankę u boku. – puścił mi perskie oko. Axlowi chyba nie podobało się to co robiliśmy.
- Jakoś nie widzę siebie wypchanej watą. – mruknęłam cicho rumieniąc się bez powodu, chociaż miałam do tego pełne prawo po tym co powiedział Slash.
Zapowiadał się miły dzień.
*
Dzisiaj wszyscy okazali swą dobroć i postanowili zostać w domu, a nie włóczyć się po Sunset. Choć i tak myślę, że to Rudy namówił wszystkich na ten plan. Chciał mieć oko na mnie i Slasha. Nic między nami nie ma, jeszcze nie jestem na tyle silna psychicznie na zbliżenie się do kogokolwiek. Niestety, ale Axl na moim punkcie jest niezwykle przewrażliwiony.
Byłam w trakcie pisania, gdy w drzwiach mojej sypialni zjawił się Izzy.
 - Hej, wszyscy siedzą na dole. W sumie to nie ma z nami tylko Slasha – spojrzał na mnie. – Dołączysz do nas?
 - Tak, niedługo przyjdę. Skończę tylko pisać.
Uniósł ręce w akcie poddania i już go nie było.
Jakieś dwadzieścia minut później odłożyłam notes z zadowoleniem. Skończyłam wiersz z wczoraj, nawet znalazłam tytuł. Nazwałam go „Patience”. Myślę, że całkiem nieźle mi poszło. W dobrym humorze zeszłam na dół chcąc porozmawiać z Axlem na temat tego co udało mi się właśnie napisać, ale ujrzałam piekło.
Istne piekło.
Na kanapie, podłodze, fotelach leżała czwórka chłopaków, a na stoliku dowody ich stanu. Puste woreczki po heroinie, łyżeczka, strzykawki, lusterko. Wydałam z siebie tylko warknięcie i zawróciłam do pokoju tupiąc głośno nogami po schodach, by następnie z łoskotem zatrzasnąć za sobą drzwi do sypialni.
*
Gdy po solidnej dawce narkotyku byłem w stanie nad sobą panować postanowiłem iść zobaczyć co z Lilith. Chciałem otworzyć drzwi, lecz bezskutecznie – zamknięte na cztery spusty.
 - Odejdź! Zachciało się wam brać narkotyków to teraz cierpcie! – krzyknęła zza drzwi.
Jako tako panując nad sobą zszedłem do salonu, gdzie pozostali już się wybudzali lecz ich źrenice pozostawały w koszmarnym stanie. Każdy z nas próbował ją jakoś podejść, dowiedzieć czegoś więcej, ale nie dało rady.
Spokojnym krokiem do salonu wszedł gitarzysta gwiżdżąc sobie.
 - Może ciebie zechce wpuścić. Nie za bardzo wiemy o co jest na nas wkurwiona, nie chciała z nami rozmawiać. – powiedziałem cicho trzymając nerwy na wodzy. Woli jego ode mnie? Zazdrość to coś co czułem w tym momencie. – Zrób coś, bo oszaleję!
Slash nic nie odpowiadając skierował się po schodach na górę. Chwilę stał pod drzwiami, mówił coś do niej. Usłyszałem chrzęst zamka i szloch siostry. Zerwałem się i chciałem tam biec, lecz Stradlin mnie powstrzymał.
 - To nie jest dobry pomysł.
Pozostało mi tylko czekać.
*
 - Slash! – wychrypiałam cicho rzucając mu się na szyję. Wziął mnie na ręce i siadając posadził na swoich kolanach.
 - Już Malutka, jestem tu. – gładził mnie po włosach co pozwalało mi się uspokoić. Po kilku minutach delikatnie ujął mnie za podbródek prosząc tym, bym na niego spojrzała.
 - Powiedz mi co cię trapi, spróbuję pomóc – szepnął.
Uwielbiam jego zapach. Dym papierosowy, zmieszany z whisky i perfumami.
Spojrzałam na swoje dłonie kurczowo trzymając się koszulki Saula.
 - Bo widzisz, zobaczyłam chłopaków totalnie zaćpanych! Nie kontaktowali, nie ruszali się, nic! Przeraziło mnie to, bo… - wzięłam głęboki oddech. – Mój chłopak Jim się zaćpał. Dlatego tu jestem. Boję się o nich, że któregoś spotka taki sam los, nie chcę stracić następnej ważnej dla mnie osoby! – nie patrzyłam mu w oczy. W pewien sposób krępowało mnie jego spojrzenie.
 - Spróbuję im to jakoś wyjaśnić, teraz idź spać Dziecino. Już późno. – mruknął kładąc mnie pod kołdrę. Pogładził mój policzek i musnął wargami czoło.
Przewróciłam się na bok.
 - Saul?
Odwrócił się twarzą do mnie.
 - Tak?
 - Dziękuję.
Nic nie mówiąc wyszedł cicho zamykając za sobą drzwi.
 - Co my byśmy teraz robili, gdyby ciebie tu nie było – powiedział pod nosem Hudson idąc na poszukiwania kolegów z zespołu.
Szykowała się poważna rozmowa…

8 komentarzy:

  1. Zajefajny rozdział!
    Masz bardzo fajny styl pisania, taki że się bardzo łatwo czyta...
    Widzę że się coś szykuje między Lilith a Slash'em. I fajnie! Mam nadzieję że ta poważna rozmowa przyniesie jakieś skutki...
    Pozdrawiam i czekam na następny ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaram się tym rozdziałem :D:D
    Wyczuwam Slasha i Lillith <33
    Nie dziwię jej się, że tak zareagowała na widok chłopaków, no bo jednak pamięta jeszcze o Jimie... Ale na szczęście jest ktoś taki jak Slash :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Eeeejjj... to się dzieje zbyt szybko! No i trapi mnie jedna rzecz... Czy Lilith znała ich wcześniej? No bo ze Slashem wydaje się być blisko a wydaje mi się, jakby się wcześniej nie znali.
    To po pierwsze. A po drugie: dlaczego oni są tacy mili? ._. Zbyt mili, to podejrzane....
    Wiem! Okaże się, że to nie Gunsi, tylko roboty, albo że Lilith to się śniło i obudzi się w wariatkowie lub na pogotowiu lub whatever!
    Ale nie, tak tylko zrzędzę, bom szczegółowa.
    Ale fajne to opowiadanie :3 Zaciekawiona nim jestem i będę je śledzić :D W mirę możliwości, czy możesz nadal mnie informować na fejsie? ^^ Będę od teraz regularnie komentowała, bo po egzaminach i mam więcej czasu *w*
    No i Stradlin *_* Stradlin, ma wielka ćpiąca miłość ostatnimi czasy XD Lubię czytać o Stradlinie, więc więcej Stradlina proszę :3
    Ale ogólnie to fajowe opowiadanie *w* Baardzo fajowe *w* No i link XD Łaaasiiiicaaaaa! <333

    OdpowiedzUsuń
  4. jejciu biedna Lilith :C martwi się o tych głąbów to normalne, a Slash taki opiekuńczy, a Axl powinniem trochę dać swobody siostrze i zabijac wzrokiem Saula :D
    informuj mnie o nowych rozdziałach :)

    http://crazy-rock-life.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapraszam na kolejny rozdział xD http://xxlittle-xdiffrent-fckn-gnr.blogspot.com/2013/05/rozdzia-104.html

    OdpowiedzUsuń
  6. xxlittle-xdiffrent-fckn-gnr.blogspot.com - znowu nowy xD

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo szybko rozwija się akcja. Osobiście przytrzymałabym czytelnika dłużej w niepewności. Ogólny zarys bardzo sympatyczny. Czekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń
  8. Przeczytałam już jakiś czas temu i na serio bardzo mi się podoba. Skomentuję jak będę miała czas. Mam nadzieję że się nie gniewasz:)

    tymczasem zapraszam na nowy rozdział
    gunsnroses-sweet-child-o-mine.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń