piątek, 28 czerwca 2013

ROZDZIAŁ 12.


Moja cierpliwość co do kochanej Carli się powoli kończy... jesteś niemożliwa kobieto! :D Ale i tak cię uwielbiam, no i nasze nocne rozmowy na skype też. Teraz, gdy będę miała dużo wolnego czasu postaram się skupić na pisaniu. Może coś z tego wyjdzie. Enjoy :)


On stał w tej sypialni, po prostu sobie stał. To co wokół niego było wspaniałe. Płatki róż, świece, aromatyczne kadzidełko palące się na szafce. Głos Stevena Tylera wydobywał się z adaptera śpiewając piosenkę „Angel”.

I'm alone
Yeah I don't know if I can face the night
I'm in tears
And the cryin' that I do it for you

I want your love
Let's break the walls between us
Don't make it tough
I'll put away my pride
Enough's enough
I've suffered and I've seen the light
You're my angel

Come and save me tonight

You're my angel
Come and make it alright

Don't know what I'm gonna do
About this feeling inside
Yes, it's true
Loneliness took me for a ride

Without your love
I'm nothing but a beggar
Without your love
I'm a dog without a bone
What can I do
I'm sleepin' in this bed alone
You're my angel
Come and save me tonight
You're my angel
Come and make it alright
Come and save me tonight

You're the reason I live
You're the reason I die
You're the reason I give
When I break down and cry
Don't need no reason why
You're my angel
Come and save me tonight
Come and take me alright

Tekst pasował jakby idealnie. Żadne z nas do tej pory nie wykonało żadnego ruchu, tylko oczami lustrowałam to wszystko co dla mnie zrobił.
 - To wszystko dla mnie? – spytałam cichym szeptem.
 - Nie kochanie, wybacz… to dla Bacha, przecież tak bardzo go kocham – powiedział śmiejąc się. – Oczywiście, że dla ciebie głuptasku.
Odwzajemniłam jego uśmiech i podeszłam do niego by się przytulić. Znów to poczucie bezpieczeństwa, uwielbiam to. Podniosłam głowę do góry, a on dotknął palcami mój policzek. Przybliżył swoje usta do moich i pocałował mnie delikatnie. Oddając mu pocałunki zaczęliśmy się poruszać w rytm muzyki. Ściskałam w dłoniach jego koszulkę, nie przestając go całować. Uświadomiłam coś sobie nagle.
 - Rachel… - oderwałam się od niego, musiałam mu to w końcu powiedzieć. Serce waliło mi niemiłosiernie.
 - Tak, skarbie?
Spoglądał na mnie z ciekawością.
 - Kocham Cię.
Otworzył usta zaszokowany. Jego oczy się zaszkliły, złapał mnie w talii i okręcił. Postawił, albo położył mnie dopiero na łóżku nie przestając całować. Tarzaliśmy się po pościeli nienasyceni, gdy siedząc na nim okrakiem oderwałam się od niego.
 - Skąd to nagłe pożądanie? – wymruczałam przejeżdżając językiem po jego klatce piersiowej, pozbawionej już okrycia.
 - Takich informacji nie słyszy się codziennie – powiedział dysząc, ledwo co wytrzymywał mój dotyk. Czułam jak jego przyrodzenie wbija mi się w ciało. Nachyliłam się jeszcze bardziej, przegryzłam płatek jego ucha.
 - To ma być ostry seks, nie rób z siebie czułego kochanka.
Te słowa podziałały na niego momentalnie. Złapał mnie za ramiona i przykrył swoim ciałem, zdjął moją bluzkę, spodenki i bieliznę. Spoglądał na mnie pożądliwie. Teraz byłam uświadomiona, że Bolan nie bawi się w żadne gry wstępne. Pochylił się i jego język torował sobie drogę między moimi piersiami, na brzuchu i wreszcie poczułam go między udami. Tak jak mówił, czułam jego kolczyk gdzie indziej. Jęknęłam pod napływem emocji jakie się we mnie kumulowały.
 - Już wystarczy, proszę – powiedziałam szybko oddychając.
Uśmiechnął się triumfalnie i oblizując usta odwrócił mnie na brzuch. Łapiąc moje włosy w jedną rękę, ustawił mnie w odpowiedniej pozycji. Jedyne co teraz czułam to podniecenie. Poczułam jak Rachel daje mi mocnego klapsa w pośladek i wbija się we mnie. Krzyknęłam, ale nie z bólu. Stopniowo jak się we mnie poruszał było coraz lepiej. Tak jak myślałam przyspieszył, puścił moje włosy i swoje obydwie dłonie oparł na mojej talii. Co jakiś czas uderzał mnie, ale to tylko podsycało moje pożądanie. Czując, że jestem już coraz bliżej szczytu oddychałam szybko jęcząc. W końcu poczułam jak orgazm obejmuje całe moje ciało, znieruchomiałam wydając ostatni jęk. Bolan poczuł to samo kilka pchnięć po mnie, czułam tylko jak ciepło rozchodzi się w moim ciele. Padłam na łóżko cała obolała i zmęczona, basista obok mnie. Leżeliśmy tak chwilę, gdy Rachel odwrócił się do mnie przodem. Uśmiechał się szeroko.
 - Wystarczająco ostro jak na twoje wymagania?
Zarumieniłam się mocno.
 - Aż za bardzo, daj spokój. Nie będę przez tydzień chodzić – zaśmiałam się i wstałam powoli. Ruszyłam szybko się ogarnąć.
Po prysznicu, wysuszeniu włosów i pomalowaniu się nadszedł czas na wybranie ubrań. Rachel aktualnie korzystał z łazienki. To w sumie impreza w przyjacielskim gronie, aż tak nie muszę się stroić. Wiedząc już co chcę ubrać, zaczęłam to na siebie zakładać. W trakcie do małej garderoby wszedł Bolan i zlustrował moje ciało w koronkowej bieliźnie. Wywróciłam oczami i skończyłam się ubierać. 


 - Pięknie wyglądasz, skarbie. Mam dla ciebie niespodziankę, niedługo powinna być – powiedział tajemniczo cmokając mnie w policzek.
Teraz dał mi powód do myślenia. Ciekawe co to takiego. Niestety Rachel odwrócił moją uwagę od rozmyślań nad prezentem swoim cudownym nagim ciałem. Zagryzłam wargę i oglądałam go jak się ubiera. Bokserki, czarne jeansy, jeansowa koszula, trampki.
 - Mmm… - zamruczałam przyklejając się do futryny drzwi. Rachel się odwrócił i zaśmiał głośno.
 - No już kicia, uciekaj na dół. Gunsi powinni już być – klepnął mnie w obolały już tyłek, złapałam go za rękę i razem zeszliśmy do salonu.
Głośna Metallica dudniła w całym domu, po którym już krzątali się muzycy z Sunset. Gdy tylko zobaczyłam Stevena, mało co się nie przewracając o Roba klęczącego obok adaptera rzuciłam się na niego. On nie spodziewając się tego wywrócił się jak ostatnia sierota, a ja z nim. Zaśmiałam się, Popcorn zobaczył że to tylko ja.
 - Lilith! Więcej tak nie rób, proszę cię! Ale cieszę się, że cię widzę mała! – momentalnie na jego twarz powrócił uśmiech i już po chwili razem się z tego śmialiśmy popijając drinki na kanapie.
Podszedł do nas Duff, lecz chyba mnie nie rozpoznał.
 - Co taka urocza kobieta jak ty robi tutaj? – spytał tym swoim głosem podrywacza.
 - Siedzę i gadam ze słodkim Adlerkiem, a ty McKagan chyba mnie z kimś pomyliłeś.
On tylko przyjrzał mi się uważniej i wytrzeszczył oczy.
 - Wybacz, Ruda – powiedział speszony.
Machnęłam dłonią i podałam mu piwo.
 - Nie martw się, już nie jestem zła za to co się stało. Było minęło, siadaj do nas – uśmiechnęłam się, a on chętnie usiadł obok mnie. Gdy Steven i Duff są razem nie da się nie śmiać.
Po chwili nie mogłam oddychać ze śmiechu słysząc te wszystkie kawały.
 - A on po prostu wziął ten worek i uciekł! – zakończył żart perkusista, a ja poczułam jak łzy cisną mi się do oczu. Dawno się tak nie uśmiałam.
W takim stanie zauważył mnie Rachel, który coś chyba sobie źle pomyślał. Szybko nachylił się nade mną.
 - Wszystko w porządku, kochanie? – spytał troskliwie. Moi dwaj towarzysze spoglądali na nas z uśmiechami.
 - Tak, popłakałam się słuchając głupot jakie mi opowiadają. Idę po kolejnego drinka – wstałam z sofy i podążyłam do kuchni, a Bolan zajął moje miejsce w salonie.
Wchodząc do pomieszczenia pierwsze co zarejestrowałam to szopa mojego Kudłacza. Skoczyłam mu na plecy i wtuliłam się w niego.
 - Miśku, tęskniłam! – on drgnął, ale prawie że od razu zdjął mnie ze swoich pleców. Spojrzał mi w oczy i pogłaskał po włosach.
 - Ja też, nawet nie wiesz jak bardzo… - szepnął cicho, ktoś odchrząknął. Obejrzałam się, a za Slashem stał Axl. Wciągnęłam gwałtownie powietrze, nie byłam przygotowana na spotkanie z nim.
 Otrzepałam się z niewidzialnego kurzu i spojrzałam na brata. Wyglądał całkiem dobrze, tak jak się spodziewałam.
 - Axl… - chciałam coś powiedzieć, jednak mi przerwał.
 - Zanim mnie wyzwiesz, czy cokolwiek innego chcę cię przeprosić. Nie wiem co mnie wtedy naszło, po prostu nie mogę się przyzwyczaić do faktu ile w życiu przeszłaś. Potrzebna jest ci uwaga i miłość, czego niestety ja ci nie dałem. Jedyne co potrafię to wyżywać się na innych, dopiero teraz uświadomiłem sobie mój błąd. Zamiast zaakceptować twój wybór co do partnera, ja zachowałem się infantylnie i cię… uderzyłem – mówił, jakby w to nie wierzył. – Nie proszę cię o to byś miała mi wybaczyć właśnie teraz, dam ci czas. Żebyś mogła to przemyśleć i poukładać. Pamiętaj, że zawsze będziesz dla mnie moją małą siostrzyczką i będę cię kochał bez względu na wszystko.
Gdy mówił stałam jak zahipnotyzowana, nie spodziewałam się usłyszeć takich słów od niego. Po prostu nie. Nie było mnie teraz stać na przyjęcie jego przeprosin.
 - Czas jest mi teraz potrzebny, powiedzmy że jestem na dobrej drodze do wybaczenia ci – powiedziałam cicho.
 - Dziękuję Innocence – mruknął i dotknął mojego ramienia. Wyszedł z kuchni tak szybko, jakby coś go goniło.
Chwyciłam swojego drinka i odwróciłam się do Saula, który stał w oknie i palił papierosa.
 - Idziesz do salonu? – spoglądając w jego czekoladowe oczy ścisnęło mnie w żołądku.
Zgasił pół papierosa w popielniczce i zabierając swoją szklankę przeszedł ze mną do salonu, gdzie impreza się rozkręcała. Sebastian, Duff oraz Scotti z Rachelem popijali sobie piwo rozmawiając o kobietach. Rob, Steven i Sabo zwierzali się sobie nad butelkami wódki, a Axl siedział z Izzym na kanapie dyskutując o czymś. Zobaczywszy Stradlina uśmiechnęłam się szeroko, na co on zareagował tak samo. Zostawiając Slasha podążyłam do mojego ukochanego, siadłam mu na kolanach i pocałowałam namiętnie.
 - O czym rozmawiacie? – spytałam spoglądając na każdego po kolei.
Faceci obejrzeli się po sobie, a następnie każdy tylko kiwał głową.
 - Nieee, myy? O niczym! No coś ty, mała! Tak sobie tylko siedzimy… - jak to komicznie wyglądało, spojrzałam znów na Rachela zagryzając wargę.
On nachylił się i wyszeptał mi do ucha.
 - Nie rób tego, mała. Jeszcze nie masz dość po dzisiaj? – zrobił mi malinkę na szyi.
Pisnęłam i zaśmiałam się głośno, żartobliwie uderzając basistę po ramieniu. Nie byłam w ogóle świadoma tego, że Hudson patrzy na to wszystko trochę inaczej.

*w tym samym czasie*
Lilith opuściła mnie, gdy tylko zobaczyła Bolana dyskutującego z resztą o laskach. Nie odwróciłem wzroku jak usiadła mu na kolanach i pocałowała tak, aż Duff z Bachem wymienili zdziwione, ale zazdrosne spojrzenia. Każdy chciał zaprzeczyć o czym mówili, za nim dosiadła się do nich ona by zrobić na niej jakieś wrażenie. A potem on nachylił się ku niej i coś do niej powiedział, ona się tylko ślicznie zaśmiała przytulając do swojego kochanka. Widać, że są szczęśliwi. Bardzo szczęśliwi. Chyba o to ci chodziło Slash – powiedziałem sam do siebie w myślach. Pokręciłem głową i wypiłem całą zawartość swojej szklanki. Nawet nie miała pojęcia jakie robi wrażenie na wszystkich facetach w tym pokoju. Sebastian, Scotti oraz Duff, nie mówiąc tu już o Bolanie patrzyli na nią jak w obrazek, gdy coś mówiła. Jest po prostu wspaniała.
 - Ej, Hudson idziesz na kreskę? – wybudził mnie z transu Stradlin, patrząc na mnie wyczekująco.
Odstawiłem szklankę na stół i podążyłem za Izzym do łazienki.

Impreza trwała w najlepsze. Ludzie zdążyli już trochę wypić i zrobiło się wesoło. Wszyscy zebrali się w jednym miejscu na kanapach, brakowało jedynie Saula i Stradlina. Chyba wiem, gdzie mogli pójść. Nie mogę teraz sobie psuć humoru ich nałogiem. To ich życie, a jeśli tak chcą je prowadzić to proszę. Wkurzona chwyciłam butelkę whisky i zaczęłam ją szybko opróżniać. Rachel, który siedział obok na sofie spojrzał na mnie zdziwiony.
 - Coś się stało?
 - Nie, po prostu chcę się dzisiaj napić. I to porządnie – powiedziałam odstawiając pustą już butelkę na stolik. Sebastian widząc mnie coraz bardziej wstawioną pokręcił z niedowierzaniem głową.
 - No no, panna Doskonała dzisiaj łamie wszystkie swoje zasady – puścił mi oczko i powrócił do rozmowy z Robem.
Nie jestem wcale doskonała, nie jestem… moją głowę wypełniały myśli głównie dotyczące co wypić następnie. Chciałam w końcu się wyluzować, mieć w dupie wszystko. Zawsze ja pełniłam rolę osoby ogarniającej, dzisiaj będzie inaczej. W kuchni nakryłam Sabo i Adlera na paleniu trawki.
 - Lilith, eeee… hahahahaha, wybacz nam to. Ale to takie dobre jest, że nie mogliśmy hahahaha się powstrzymać – dukał Steven między napadami śmiechu. Dave spoglądał tylko na niego spod przymrużonych powiek.
 - Imprezę wcześniej też tak mówiłeś, nieważne. Dajcie mi trochę – powiedziałam zdecydowanym tonem i po spaleniu połowy jointa śmiałam się razem z nimi. To nie była moja pierwsza styczność z ziołem, nie miewałam po nim żadnych halucynacji ani niczego takiego, po prostu było mi dobrze. Czułam się błogo i lekko.
Dave wyciągnął w moją stronę blanta.
 - Ja już dziękuję. I tak będę świecić oczami przed Rachelem – powiedziałam próbując wstać z podłogi. W tych butach było to dość trudne, czołgając się po kafelkach dojrzałam czyjeś kowbojki poruszające się po kuchni. – Pomożesz mi kimkolwiek jesteś, rycerzu w kowbojkach?
Tym kimś okazał się być mój brat, gdy go zobaczyłam moja faza nagle uległa pomniejszeniu. Nigdy nie widział mnie w takim stanie, więc bałam się jego reakcji na mój widok.
 - Oh siostrzyczko, co ja z tobą mam – pogłaskał mnie po włosach i podniósł z ziemi. Skierował się do salonu, po czym posadził mnie sobie na kolanach, sam usadził się na fotelu. Ja się w niego wtuliłam nie zwracając uwagi na ciekawskie spojrzenia. Bolana nie było w salonie.
 - Axl, oh Axl… ja też chcę na kolana, mogęęęęę? – spytał się Sebastian robiąc maślane oczka do wokalisty Gunsów. Rudy wystawił mu środkowy palec śmiejąc się z blondyna.
Nagle do salonu wparowali Dave i Popcorn opierając się o siebie. Z dłoni mieli złożone pistolety i zachowywali się jak agenci.
 - Obiekt namierzony! – wskazał na mnie Snake.
 - Hej, FBI. Odwrót, powtarzam odwrót. Misja zakończona niepowodzeniem, bez odbioru – powiedział Slash, wchodząc do pokoju. Za nim powolnym krokiem wlókł się Izzy.
„Agenci” wsadzili broń do kieszeni spodni i tajniacko wrócili do kuchni. Spojrzałam na Saula i uśmiechnęłam się szeroko. On pokręcił głową prawdopodobnie wiedząc co mi jest. Rose nie chciał mnie puścić i w takiej pozycji rozmawiał z Affuso i Bachem o jakimś koncercie w Roxy.
Domówka rozkręcała się spokojnie, nie licząc tego że Duff chciał zrobić przede mną striptiz. Rachel wrócił do wszystkich po incydencie ze zjaranymi muzykami. Uśmiechał się tajemniczo, nie był prawie w ogóle pijany. Co mu się stało? Chcąc w końcu wyprostować kości wstałam z mojego brata. Każdy miał lenia i nie chciało się nikomu zmienić płyty, która dawno dobiegła już końca. Podeszłam lekko się chwiejąc do adaptera i nastawiłam „Dirty Deeds Done Dirt Cheap” zespołu AC/DC. Oczywiście jak to ja zamiast kucnąć, wolałam się nachylić i teraz każdy facet w tym pokoju obserwował mój tyłek.
Nawet dwóch mężczyzn, którzy dopiero co stanęli w progu domu Skid Row.

8 komentarzy:

  1. Jeny no ile ja mogę się zachwycać Rachelem :D Ale nic nie poradzę, że opisujesz go w cudowny sposób...ten romantyczny wieczór z płatkami róż...nie sądziłam, że Rachel jest romantykiem, a tu proszę jaka miła niespodzianka. No i ten dziki seks <3 no po prostu miodzio :P
    Imprezka jak to imprezka, dużo alkoholu, muzyki, wygłupów, jak to w towarzystwie Gunsów i Skidów :D
    I spotkanie z bratem...dobrze, że zrozumiał i powiedział jej te wszystkie rzeczy, bo to na pewno ułatwi jej wybaczenie mu. No i Slash...ona ewidentnie nie jest mu obojętna i on też nie do końca jest dla niej zwykłym kolegą,o czym świadczą motylki w brzuchu :D Jestem ciekawa co z tego wszystkiego wyniknie no i kto wszedł do ich mieszkania i podziwiał jej pośladki :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahaha pieprzona wróżka ze mnie! :D Wiedziałam! Wiedziałam! :D
    Ale tak romantycznie było na początku, nastrojowo, a później taki ostry seks no no :D
    Tak bardzo uwielbiam tu Rachela, że aż nie chcę mi się pisać tego, co komentarz haha :P
    Ale takie imprezy to są jednak najlepsze :D Chlanie, ćpanie, gadanie...
    Tylko szkoda mi Slasha... Biedny chyba się zakochał w Lilith, a ona tak wpatrzona w tego Bolana... Mam nadzieję, że znajdziesz mu jakąś laskę, co by nie był sam :D
    Ej ej! Ale co to za niespodzianka, którą Rachel przygotował dla Lil? I co to za panowie stanęli w drzwiach, hę? :> :3

    OdpowiedzUsuń
  3. a ja wiem co to za panowie buahahahaha!
    wiesz, że jesteś wredna? lubisz sprawdzać moją cierpliwość, ale wybaczam ci. no wiesz muszę mieć z kim napalać się na skype na naszym mężów :3
    Rachel chciał być romantyczny, a ta co? ostro!
    Zjarany Snake i Steven buahahahahahaha xD Szczam xD
    i nasz Axl wkońcu zmądrzał i bardzo dobrze!
    szkoda mi Slasha, ale wiem dyskutowałyśmy o tym, że trzeba wybrać kogoś.
    idę cię dalej męczyć o kolejny rozdział :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Napisałam w miarę przyzwoity komentarz i chuj go strzelił.
    Dobra, od początku. Fajnie, że Lil jest szczęśliwa, ale ciągnie ją do Hudsona. A to dla mnie znaczy, że Rachel jest po prostu takim przystankiem. Ciekawa jestem jak to rozwiążesz, bo szczerze to mam nadzieję, że jednak będzie z Hudsonem. Wygląda na to, że Lilith i Axl się pogodzili, także wszystko idzie dobrze i mam nadzieję, że tak między nimi już będzie. Chętnie bym poczytała te głupotki Stevena i Duffa, haha.
    Dobra, czekam na kolejne ;]

    OdpowiedzUsuń
  5. Bolan jest po prostu świetny! Przedstawiasz go w tak zajebisty sposób, że nie da się go nie uwielbiać. :) No cud, miód i orzeszki! :D
    McKagan pomylił Lilith z jakąś panią... On już przyszedł na tą imprezę najebany, czy jak? Chociaż w sumie Duff cały czas chodził pijany, więc... A zresztą co ja się zastanawiam... Pomylił i już, należy przyjąć to do wiadomości. ;)
    Slash to jeszcze namiesza... Przynajmniej ja tak myślę. Bo Lil niby kocha Rachela, ale do Hudsona też coś czuje tylko jeszcze nie do końca wie co. To się mam nadzieję niedługo okaże...
    Zastanawia mnie kto przyszedł... Czyżby niespodzianka?

    OdpowiedzUsuń
  6. http://there-s-no-difference.blogspot.com
    u mnie rozdział 5 zapraszam:))

    OdpowiedzUsuń
  7. AAAQAAAAAAAA jaki boski rozdział dziewczyno!!!
    Kurde uwielbiam to opowiadanie.
    Lilith chciala ostrego seksu i go dostała...hhaha Bolan jest niemozliwy.

    Taka pomyłeczka ze strony McKagana hha to było zabawne.
    Wgl tyle się wydarzyło w tym rozdziale! Aż czuję niedosyt kiedy skończyłam czytać.
    Axl przeprosił swoją siostrzyczkę! Jestem w szoku że tego furiata stać na takie słowa. Jestem zaskoczona ale bardzo pozytywnie. No i Slash <333
    Biedny musi patrzeć jak Lilith tuli i całuje swojego chłopaka. Taki widok jest okropny i źle się robi na duszy.... no ale wracając, rozdział genialny, boski, zajebisty, nic dodać nic ując no i cud miód i malina!!!!
    Czekam na nastepny z ogromna niecierpliwoscia!

    PS.

    nie chce ci spamować czy cos ale w związku z tym że są wakacje to wpadłam na nowy pomysł :)
    No i jak masz ochote to wpadaj na mojego nowego bloga :)

    http://i-try-and-feel-the-sunshine.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. hej zapraqszam na pierwszy rozdział nowego opowiadania :)
    http://i-try-and-feel-the-sunshine.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń